04.07.2010 22:55
Witam.
To ja się może przedstawię najpierw.
Cześć, jestem Andrzej. Pełnoprawnym motocyklistą jestem od tygodnia, ale o tym później.
Mój pierwszy kontakt z motocyklem miał miejsce... na kursie. Tak tak. Moim pierwszym moto była eLka. Poczciwa Yamaha. 125cc. Było to trzy lata temu i było to A1. Pojeździłem, zdałem, kupiłem skuter. Ale jaki skuter! Niezbyt sprawny. W skrócie powiem, że pieściłem go dłuuugo. Gdybym miał opowiadać o tym wszystkim, to dnia by nie starczyło. Jak wyszedł, możecie ocenić sami.
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=1109553694
Rok temu w wakacje zrobiłem już pełne A i B. I na jesień zacząłem zastanawiać się nad motocyklem...
Cóż to była za rozkmina. Już sam nie wiem, co chciałem na początku. Ściga? Turystyka? Choppera? Oglądałem wszystko co się da. Rozmyślałem. Czytałem. I doszedłem do wniosku, że jednak szosówka. Niewielka. Obrałem sobie za cel klasę 'turystycznych' 500. A dokładniej Hondę CB 500, Kawę też 500 i Suzuki GS 500. Wiele myślałem (głową i portfelem) i w końcu padło na Gieesa. A konkretnie 17-sto letnią Suzi w kolorze black. Pojechałem, zobaczyłem, kupiłem. I tak oto stałem się motocyklistą :).
Na mojej nowej dziewczynie musiałem jeszcze tylko wrócić do domku. 200 kilometrów. Niby nic? A jednak. Doświadczenia z motocyklem tyle co kurs. Wiele się działo w mojej głowie. Pierwsze co, to nieopisana radość. Wszystko mnie cieszyło. Wszystko. To, że mogłem się rozpędzić do oszałamiających 90 km/h przerzucając po kolei wszystkie biegi. To, że za chwile była jakaś wioska i musiałem zwolnić. Zredukować. Mignąć kierunkowskazem. Wcisnąć lekko hamulec. Ominąć dziurę. Uważać na psy. Przyspieszyć. Zwolnić. Po prostu jechać.
Gdy moja euforia nieco przygasła (w końcu musiała) zacząłem odczuwać, co to trasa. I naked. Było mi po prostu zimno. Wcześniej jeździłem tylko po mieście i przy mniejszych prędkościach. Najzwyczajniej w świecie się za lekko ubrałem. To jedno. Drugie - plecy. Bolały jak cholera. Dzień wcześniej sporo popracowałem w słoneczku i się troszkę zmęczyłem. Trzecia sprawa - hałas. Czwarta sprawa - pęd powietrza. Czasem czułem, że zaraz mi łeb urwie. Piąta sprawa - brzuch. Na szczęście już niedaleko domu. Ale zaczął boleć.
Podsumowując - Wróciłem do domu zmarznięty, obolały, z rozciętą wargą (jakim cudem ten trzmiel/chrabąszcz/patyk/nie wiem co to było, wmanewrował mi się pod kask i mnie uderzył w usta?) i naciągniętą szyją. I co z tego? I tak byłem najszczęśliwszy na świecie!
Teraz już wiem - cieplej się ubierać. Kupić sobie szybkę do moto (już się rozglądałem). Nie jeść fasolki i nie pić dużo gazowanego. Coś jeszcze? Aha, mieć zdrowe plecy.
Było to tydzień temu. Następne dni to jeżdżenie po mieście. A to dziewczynkę swoją odebrać z treningu (Suzi się jej spodobała i nawet nie jest zazdrosna!), a to podjechać do sklepu... Musiałem kupić nowe uszczelniacze i olej. Lagi troszkę ciekły. Uparłem się, że zrobię to sam. No cóż... Głupi człowiek czasem jest :). Dwa dni bez moto. W dodatku nie wyszło zbyt dobrze. Jedna laga wciąż cieknie. Nie mam pojęcia czemu. Druga za to jest suchutka. Życie. Jakoś na dniach pewnie odwiedzę mechanika i niech leczy rany rozdrapane przeze mnie. A ja pomyślę, jak tu ją przeprosić...
Lewa w górę i
szerokości!
Komentarze : 5
Właśnie problem w tym, że mam szybkę (mam szczękowca i jechałem cały czas z zamkniętym). Jakim cudem to się stało - nie wiem. Musiało się jakoś odbić od kurtki i wskoczyć w kask od dołu. To jedna z tych nierozwiązywalnych zagadek ludzkości. Coś, jak znikające skarpetki w praniu. Brakowało mi tylko szyby takiej 'owiewkowej'. Wkradło się nieporozumienie :).
fajnie sie czyta, czekam na wiecej:) pozdrawienia
hahaha to mnie rozlozyles na lopatki tymi wargami ! :D
zdziwilo mnie jednak ze nie masz visior'a do kasku :O co prawda tanie to nie jest bo moj kosztowal okolo 150 zl :S cholerstwo :/ 200 km'ow hm.. ja po swoj jechalem troche blizej bo jakies 160 km ale niestety zlapal mnie deszcz a dokladniej urwanie chmury i przy predkosci 140 km/h myslalem ze to grad :O :D jednak mnie nic nie bolalo bo euforia nowego moto zalala mi mozg :D
patrz co jesz, rozgladaj sie dookola i KUP sobie szybke ;)
pozdrawiam i witam :)
No cześć cześć ;) Oby tak dalej, pisz i nie przestawaj.
dlugie podroze potrafia dac w kosc. i to niezle. ale powiedz ze nie bylo warto :P Tak wiec - powitał :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)