10.07.2010 19:45
Powoli się docieramy...
Czołem. Obiecałem sobie, że napiszę od razu jak zrobię Suzi. Niestety, trochę miałem na głowie a i weny brakowało. Nadrabiam więc!
Pierwsze co - moto zrobione. Wszystko jest na tip-top (poza brakiem czujki stopu przedniego hamulca, ale o tym ciiiicho!). Teraz można zacząć powoli myśleć o... wydawaniu kolejnych pieniędzy :D. Pierwsze co upatrzyłem sobie, to szybka. Znalazłem o taką:
http://moto.allegro.pl/item1137024336_szyba_puig_przy ciemniona_najtaniej_fv_sklep.html
Jest dostępna w sklepie, byłem ją zobaczyć nawet, ale niestety nie mieli aktualnie na stanie tej konkretnej. Była tylko całkiem czarna i w dodatku z innym mocowaniem. I teraz się zastanawiam... Taką przyciemnianą, czy czarną? Sam nie wiem. Będę się musiał przejechać i poprosić o przymierzenie. Zobaczymy, czy czarna jest warta tych 20 złotych więcej :).
Druga sprawa to kanapa. Śliska. Na forum o GS wyczytałem, że nie tylko ja mam z tym problem. Taki urok fabrycznego obicia. Macie jakieś ciekawe sposoby na polepszenie właściwości ciernych siedziska? Bo jak nie, to zostaje tylko tapicer i nowa szmata.
Jak na razie to by było na tyle, jeżeli chodzi o plany sprzętowe. A może jeszcze małe pytanko, jak to jest z tankbagami? One się trzymają tylko na magnes? Nigdy takiego cuda nie widziałem. A tak pomyślałem, czy nie można by zaadoptować jakiegoś plecaka do tego celu. Może to i amatorskie, ale cóż... Nie śpię na kasie, a jedyne co mam do celów bagażowo-przewozowych to dwa gumowe pająki.
Teraz trochę o naszych wojażach :D. Miasto,
miasto, miasto... To główna przestrzeń życiowa Suzi. Już
wiem, jak się człowiek czuje, gdy ktoś mu zajedzie drogę. Już
powoli zaczynam się przyzwyczajać do bycia motocyklistą w
miejskiej dżungli. Oto i ciekawsze zachowania:
1. Dziadek w Skodzie przecinający w poprzek trzy pasy ruchu, bez kierunku, bez spojrzenia w lusterko... Po prostu chce sobie zaparkować. Co z tego, że środkowym pasem sunie jakiś motocyklista (z oszałamiającą prędkością 50-60 km/h).
2. Pan Burak Co-to-nie-ja. Czarne auto sportowe. Bodajże nowy Civic, nie jestem pewien. Jadę sobie całkiem średnio szybko, troszkę więcej niż ograniczenie. Droga całkiem nierówna, gdzieniegdzie piach. Bez szaleństw. A cóż to nagle? W lusterku zbliża się czarne auto, z impetem podjeżdża prawie pod tylne koło. Trochę się pobujało w lewo i w prawo i dzida wyprzedzać! Myślę sobie, dobra, niech ciśnie jak chce. Zachowana bezpieczna odległość - niecałe pół metra. Pewnie, co tam. Jakież było moje zdziwienie, gdy bezpośrednio po manewrze Pan Burak zamigał prawym kierunkiem, dał po heblach i... skręcił w osiedle. Ale wyprzedził motocykl! Będzie o czym opowiadać dziewczynom...
3. Elka. No bez przesady. Też jeździłem L. I też jeździłem zgodnie z ograniczeniami (zostałem jasno poinstruowany, że każda próba szybszej jazdy = hamulec. Trudno aż tak to mi nie przeszkadzało). Ale to już jest przesada... Prawie pusta droga, na chodnikach żywej duszy, upał. I co? I eleczka się toczy 25 na godzinę. Przy lewej krawędzi. Normalnie ręce opadają (oczywiście, na instruktora. Co to za matoł pozwala tak jeździć?). Wyprzedzić nie idzie (pasy, skrzyżowania, auta itepe) i się wleeeecze. Na szczęście po chwili nasze drogi się rozeszły. Ale sam fakt. Powiecie, że gdzieś musi się nauczyć? Niech się uczy na placu. Albo gdzieś na uboczu. Bynajmniej nie w centrum miasta.
Okej, już kończę narzekanie. Teraz trochę miłych akcentów - Ludzie naprawdę zostawiają przestrzeń motocyklom (poza paroma wyjątkami, ale cóż... Bezmózgi trafiają się wszędzie). Czasem z tego nie korzystam, bo się nie spieszę, ale aż miło się patrzy. Brać motocyklowa w mieście moim jest do siebie nastawiona pozytywnie, zawsze rączka w górę. Albo skinienie głową. Bardzo mi się to podoba :).
Stojąc (a właściwie siedząc) parę dni temu z moją dziewczynką (tą ludzką) podszedł do nas jakiś Pan i powiedział, że bardzo fajny motocykl. Nawet nie wiecie, jak mi się miło zrobiło :D. Taki drobiazg, a jak cieszy! Pozdrawiam miłego Pana :).
A właśnie! Co polecacie? Blokadę na tarczę z alarmem, czy może jakiś super-wypasiony alarm z pilotem-odpalaniem-szukaniemmoto itepe? Trzeba się jakoś zabezpieczyć...
No i miałem wypadek. Przed garażem. Postawiłem moto nieopatrznie na krzywej powierzchni. Stał sobie ładnie, dopóki nie chciałem go wprowadzić do garażu. Zdjąłem nóżkę, przekręciłem kierownicę i... Poczułem że ucieka. Desperacko próbowałem uchronić ją od upadku - nie udało się. Położyłem moto. W sumie to nic się nie stało szczególnego (trochę wachy zleciało z gaźników i odpadł dekielek przy silniku). Tym sposobem zacząłem myśleć o gmolach i szukać jakiegoś kleju (dekielek trzymał się na coś klejącego). I znów zrobiłem jej krzywdę... Ech. Dobrze, że wcześniej wypieściłem ją woskiem. Coś za coś.
Pozdro!
Komentarze : 3
To pomyśl jak złodziej, wolisz ukraść moto za 10k czy za 5k ? A Twój to nie taki łakomy kąsek, lakier nieoryginalny i starszy rocznik. Części jest dużo, więc upłynnić nie tak łatwo.
To takie rozważanie, nikomu nic nie sugeruję i jestem przeciwny złodziejom i paserom.
Lepiej kupić alarm, powiedzmy za 300 złotych niż stracić nawet stare i zdezelowane moto warte 1000? A moje jest warte więcej. Nie uważam, żeby to była jakaś głupia filozofia.
Moto wygląda na trochę starszy rocznik, więc wartość powiedzmy sobie nie jest duża, więc po co chcesz kupować alarm ?
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)